Pacjenci apelują, by ministerstwo zdrowia zrezygnowało z daleko idących ograniczeń w dostępie do leczenia poza krajem – czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Dyrektywa unijna o transgranicznej opiece zdrowotnej wprowadza swobodę wyboru placówki medycznej na terenie Unii. Jednak aby wyjechać za granicę na leczenie szpitalne i niektóre kosztochłonne zabiegi, polski pacjent będzie musiał uzyskać zgodę prezesa NFZ. Takie przepisy znalazły się w konsultowanym projekcie nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych – przypomina "DGP".
– Dyrektywa miała zapewnić równy dostęp do leczenia wszystkim mieszkańcom Unii, ale polscy urzędnicy chcą to skutecznie zablokować – mówi Piotr Piotrowski, założyciel zrzeszającego pacjentów Porozumienia 1 Czerwca.
Jak wynika z projektu nowelizacji, NFZ może odmówić, jeżeli tylko dane świadczenie może być wykonane w Polsce w terminie – jak to określają autorzy ustawy – "nieprzekraczającym maksymalnego dopuszczalnego czasu oczekiwania". Jak zwraca uwagę lek. Ewa Borek z Fundacji "My pacjenci", nie istnieje przejrzysty mechanizm, według którego dałoby się określić taki czas.
Resort zaznacza, że w kwestii wydawania zgody na leczenie za granicą będzie się liczyła także gospodarność wydatkowania środków publicznych. – To przepis, który daje duży stopień dowolności w zakresie rozpatrywania wniosków. I to kryterium nieprzewidziane przez dyrektywę – mówi mec. Katarzyna Fortak-Karasińska.
Wątpliwości pacjentów budzi także zablokowanie możliwości kupowania leków dla chorych leczonych w ramach programów lekowych. Nie będą mogli się ubiegać o zwrot kosztów leków kupionych za granicą. Urzędnicy tłumaczą, że leki takie nie mogą być traktowane jako świadczenie gwarantowane – świadczeniem jest udział pacjenta w programie lekowym.
"Teraz kontrola polega na tym, że kiedy kończą się pieniądze przeznaczone na dane zabiegi, pacjenci przestają być przyjmowani. Stąd kolejki. Tymczasem jeżeli Polacy zaczną leczyć się w innych krajach UE, Fundusz będzie musiał wysupłać na nich dodatkowe pieniądze. A tych, jak twierdzi, nie ma" – podsumowuje "DGP". W efekcie bez zgody będzie można wyjechać tylko na najprostsze leczenie ambulatoryjne.